
Lot 2387. Wojciech Adalbert Kossak (Polish, 1857-1942), Untitled (Solider and Water Maiden), 1921, oil on board, signed and dated lower left, board: 17″h x 13.5″w, overall (with frame): 21.5″h x 18″w. Estimate $4,000 – $6,000. Clars Auction Gallery. 10/16/22. Sold $5,000
Ta sama tematyka lecz nieco inne ujęcie. W latach 20-tych, okresie wojny polsko-bolszewickiej i inflacji Wojciech i Jerzy Kossakowie pracowali za czterech by nadążyć z zamówieniami. Stąd taki nadmiar banalnych prac, powtórzeń, etc. Wydaje mi sie, że nie są to falsy a jedynie powtórzenia, powielania, kopie, repliki, etc. W Polsce obecnie podobną mamy sytuację: inflacja i zagożenie barbarzyństwem ze wschodu. Nie widzę jednak potrzeby kupowania prac tworzonych w pośpiechu, nawet jeśli są Wojciecha Kossaka. Jeśli jedną z tych prac dotknie Pani Kulczyk to w oczach Desy będzie uchodziła już za wybitną, choć to byłby jedynie marketing taki sam jaki ma obecnie miejsce w przypadku innych słabych prac. Na marginesie, śmieję się do rozpuku z nazywania marnych prac ‘wybitnymi’. Tak jest teraz w katalogach oraz w artykułach prasowych pisanych przez klakierów i pewnie sponsorowanych przez domy aukcyjne. Czekam na wyniki październikowych aukcji w Polsce bo to może być miernikiem przyszłości. Jak na razie SDA miała spory flop i prace w zasadzie sprzedawały się bez walki i w dodatku jedynie co druga z nich znajdywała nabywcę. Zobaczymy co będzie w Desie. Może nadchodzi otrzeźwienie.

Lot 2386. Wojciech Adalbert Kossak (Polish, 1857-1942), Untitled (Solider and Water Maiden), 1920, oil on board, signed and dated lower left, board: 20″h x 16″w, overall (with frame): 26″h x 22″w. Estimate $4,000 – $6,000. Clars Auction Gallery. 10/16/22. Sold $5,000
pytanie do Pana: czy te prace Wojciecha są gorsze, przedstawiają niższą wartość artystyczną (choćby ta przy studni) niż portret Pani Irenki Luca o wymiarze ok. 17×27 cm, kupiony w czerwcu zagranicą za 2200 euro + fee (czyli za niecałe 12 tys) i sprzedany pare dni temu w Polsce za 32 000 pln (38 tys. pln z fee domu aukcyjnego) ?
Pytam, bo ta scenka przy studni wyglada chyba całkiem wdzięcznie i kompozycyjnie ladnie: twarze całkeim Kossakowo namalowane, umaszczenie konia też eleganckie.
Moim zdaniem, te trzy prace, portret oraz dwie scenki rodzajowe mają podobną wartość artystyczną i to dość słabą. Może wyżej cenię sobie portret, choć jest on szkicowy a zatem bardziej spontaniczny. To, że ktoś kupił tanio, znalazł kupca i sprzedał drogo to jedynie dobrze świadczy o sprycie sprzedającego i braku rozeznania malarstwa przez kupującego. Rzeczywiście, te dwie końskie scenki rodzajowe Wojciecha Kossaka są bardzo sprawnie namalowane ale są to powtórzenia idące w dziesiątki. Jeśli się patrzy przez okulary: kupić i zaraz sprzedać z zarobkiem to nie ma znaczenia poziom artystyczny a jedynie zarobek i ta całą rozmowa odbija się rykoszetem.
Poza Polską, malarzy dobrze malujących konie było wielu i te dwie prace niczym się nie wyróźniają na tamtym rynku, niczym. Bez obecności polskiego rynku by zniknęły tam w masie. Natomiast w kraju dochodzi od razu słowo ‘wybitne’, odmieniane przez przypadki, chwyt marketingowy, i to namaszcza je olejem świętym. Osobiście bardzo lubie prace wszyskich Kossaków, lecz zalednwie nieliczne wybijają się z tej namalowanej przez nich masy. Te dwa obazy końskie stanowią ‘masówkę’, powstałą bo był popyt lecz trudno padać na kolana, chyba, że handlarz dobrze na nich zarobi. Innymi słowy, kupujący straci na tej ‘wybitności’.