
Lot 387. Vladislav Karlovich Stakhovsky (Russian / Polish, 1852-1932) – Driving the Oxen, Oil on Wood. Signed. 30 x 40cm. Similar painting by the artist was sold on Sotheby’s London, 10th June 2008, Lot Number 339. Also Spelled: Vladislav Karlovich Stakhovsky, Wladyslaw Ignacy Stachowski. Estimate $500 – 1,000. Pasarel. 06/23/21
Fałszuje się obecnie prace chyba każdego malarza. Trudno o dobre fałszerstwo malarza zaliczanego do wysokiej półki, gdyż uwaga kupujących i ostrożność domów aukcyjnych jest wtedy (chyba) szczególnie wyostrzona. Łatwiej jest zatem o wypuszczenie na rynek pracy malarza z niższej półki, który jako-tako funkcjonuje na rynku, którego prac nie ma wiele na rynku a i ceny nie są wysokie, Można zatem wcisnąć łatwiej falsa artysty o mało znanej biografii. Do takich malarzy chyba należy Władysław Stachowski, profesor Tbiliskiej Akademii Malarstwa, człowiek o barwnym życiorysie, absolwent Petersburskiej ASP, którego skondensowaną biografię można odszukać np. w artykule Janusza Mroza. Artystyczne dokonania Polaków w Gruzji. Białystok 2010, str 130-131.

Wracając do obrazu Stachowskiego, który pojawił się właśnie w Izraelu w domu Pasarel to nie sądzę by pochodził z prawego łoża. Trudno się dziwić firmie izrealskiej skoro polskie domy aukcyjne potrafią wypuścić na rynek wątpliwe jego prace (o tym na końcu – podam konkretny przykład). Jednak, muszę podkreślić, że Pasarel podaje odnośnik do prawie analogicznej pracy Stachowskiego licytowanej przed laty w Sotheby’s.

Lot 339. Vladislav Karlovich Stakhovsky 1852-1932. DRIVING THE OXEN. Signed in Latin and faintly inscribed München l.l., oil on canvas, 80 by 100.5cm., 31 1/2 by 43 1/2 in. Estimate 10,000 — 15,000 GBP. Sotheby’s. 06/10/2008. LOT SOLD. 13,750 GBP
Powyżej, obraz Władysława Stachowskiego sprzedany w Sotheby’s w 2008 roku za sporą sumkę (inna rzecz, że wtedy szaleli na rynku kolekcjonerzy z Rosji, kupujący cokolwiek pojawiło się na zachodzie z rosyjskim pochodzeniem). Proszę porównać, popatrzeć bo jest spora szansa, że ta praca z Pasarel pojawi się w Polsce (albo nie pojawi się po przeczytaniu tego wpisu).

Lot 99. Władysław Stachowski (1852 Kuba – 1932 Warszawa). Kaukaska dziewczyna na koniu, olej, deska, 36 × 23,5 cm, sygn. p. d.: W. Stachowski/München. Estymacja 4,000 – 5,000 PLN. Sopocki Dom Aukcyjny. Hammer price 2 200 PLN. 04/10/21
Wracając do, moim zdaniem, prac wątpliwych lub może falsyfikatów, tego artysty na polskim rynku to pragnę pokazać jeden przykład sprzed zaledwie dwóch miesięcy. W kwietniu tego roku Sopocki Dom Aukcyjny sprzedał za 2,200 złotych obrazek Władysława Stachowskiego ‘Kaukaska dziewczyna na koniu‘, sygnowany oraz z dopiskiem miejsca powstania, czyli Monachium. Warto porównać tę Kaukazką dziewczynę do innej pracy tego artysty, wystawionej na sprzedaż w Sotheby’s w 2008 roku i wycenionej na 10,000 – 15,000 funtów, nie sprzedanej. Proszę porównać detale obu prac i szczerze powiedzieć, czy obie prace namalowała ta sama ręka. A propos ‘rąk’ to proszę porównać kształt rąk dziewczyny na obu pracach: jedna plastyczna a druga to obrysowana czerwoną farbą pomarańczowa plama . SDA mogło odszukać obraz z Sotheby’s przy minimum wysiłku i podać choćby notkę o jego istnienieu. Dodatkowo, obraz ten pojawił się na rynku w 2015 roku w Hargesheimer w Dusseldorfie.

Nasuwa mi się oczywisty wniosek, że SDA puściło bąka. Jest to mój tzw ‘gut feeling’ bez oglądania obu obrazów na żywo a jedynie na podstawie porównania obu fotografii. Czasami to wystarczy a czasami to za mało. Moim zdaniem, tej dziewczyny na koniu nie namalował Stachowski. Był dobrym malarzem a ta praca nie wygląda nawet na szkic. Czy malarz w okresie swojego krótkiego pobytu w Monachium mógł malować raz prawą a raz lewą ręką?

Lot 452. Vladislav Karlovich Stakhovsky 1852-1932. IN THE CAUCASIAN MOUNTAINS, signed and inscribed Muenchen in Latin l.l., oil on canvas, 69 by 99cm., 27 1/4 by 39in. Estimate 10,000 – 15,000 GBP. Sotheby’s. 11/25/2008
PS. Gdybym to ja sprzedał nieświadomie (lub pod wpływem …) tę Kaukazką dziewczynę na koniu to po oprzytomnieniu zadzwoniłbym do jej obecnego wlaściciela i oddałbym mu te 2,200 złotych (plus koszta) z listem przepraszającym. Generalnie, przykro patrzeć na handel takim badziewiem.