Nowy trend proweniencji w polskich domach aukcyjnych czyli ‘kolekcja intytucjonalna’

Napisał do mnie list stały i uważny czytelnik. Oto jego fragmenty:

(…) Ciekaw jestem, czy zauważył Pan nowy trend w proweniencji w PL, dokładniej rzecz biorąc w Desie, gdzie nagminnie używany jest termin “kolekcja instytucjonalna”? Nie wiem, skąd to się wzięło na taką skalę, ale widzę to coraz częściej. 

Tu, chociażby, https://desa.pl/pl/aukcje-dziel-sztuki/sztuka-wspolczesna-klasycy-awangardy-po-1945-rgf5/pinchas-burstein/bokser-9kbb/ a wygląda na to, że to obraz sprzedany w listopadzie 2022 na aukcji w Amsterdamie https://www.invaluable.com/auction-lot/maryan-polish-american-1927-1977-207-c-53f4b55ba5. Może to coś z podatkami ma wspólnego?

Tych przykładów jest sporo: 

https://desa.pl/pl/aukcje-dziel-sztuki/magdalena-abakanowicz/magdalena-abakanowicz/nr-5-z-cyklu-portety-anonimowe-anonimous-portraits/,

https://desa.pl/pl/aukcje-dziel-sztuki/magdalena-abakanowicz/magdalena-abakanowicz/postac-siedzaca-hv8z/,

https://desa.pl/pl/aukcje-dziel-sztuki/sztuka-wspolczesna-klasycy-awangardy-po-1945-rgf5/tadeusz-kantor/egzekucja-wedlug-goi/,

https://desa.pl/pl/aukcje-dziel-sztuki/sztuka-wspolczesna-klasycy-awangardy-po-1945-rgf5/jerzy-nowosielski/portret-mezczyzny-afuf/ to kilka wybranych (…)

Zaciekawił mnie ten temat. Dawniej, domy aukcyjne traktowały osobę prywatną jako ‘kolekcjonera’, który kupił pracę poza Polską by za miesiąc-dwa przytargać ją na aukcję. W ten sposób maskowano słowo ‘handlarz’. Nie mam nic przeciw handlowaniu ale takiego ‘kolekcjonera’ należy właściciwie nazwać – on kolekcjonerem nie jest bo jest hadlarzem. Kolekcjoner to inna kategoria ludzi a handlarzowi wszystko jedno czy handluje workami kartofli czy też Malczewskim. Period.

Co kryje sie pod okresleniem ‘kolekcja instytucjonalna’? Gdyby Desa chciałą choc raz przyznać sie, że przegląda Polish Art Corner to by odpowiedziała. Wiem, że czyta bo reaguje ale nie odpisuje i teraz też pewnie nie odpisze (obym sie pomylił). Będę zatem spekulował. Wydaje mi się, że za tym określeniem może stać właśnie ta firma. Mając pieniądze może sobie pozwolić na zakup dowolnej pracy na zachodnim rynku a znając wielu klientów na stopie towarzyskiej może sobie pozwolić im na zasugerowanie wskazanego obiektu.

Pozwolenie na takie sytuacje by dom aukcyjny (potencjalny jedynie pośrednik kupna-sprzedaży) sam się stał strona zainteresowaną a tym samym windował ceny jest chyba sprawą unikatową polskiego rynku. Czasami czytam, że np. dom aukcyjny Christie’s zaznacza w opisie, że ma interes w sprzedaży danej pracy; inaczej mówiąc jest jej właścicielem. Takich zaznaczeń nie ma w opisach polskich domów aukcyjnych. Czy takie sprawy mają miejsce? Z własnego doświadczenia wiem, że mają bo przez pomyłkę zachodni dom aukcyjny przesłał mi ok 10 lat temu rachunek do zaplacenia… wystawiony na warszawską Desę. Ja tę aukcję przegrałem o jedno postąpienie i okazało sie, że walczyłem z Desą … ale ich rachunku nie zapłaciłem. Tak to wiem o tym procederze z pierwszej ręki.

Proweniencja pracy jako ‘kolekcja instytucjonalna’ brzmi o wiele lepiej niż ‘handlarz’ czy ‘kolekcjoner’. Która to polska instytucja kryje się za tym określeniem? Warto pytać dla przejrzystości. Nieczego nie sugeruję ale chyba znam odpowiedź.

Przyznam, że ta sprawa może zupełnie nie interesować drobnych kolekcjonerów a jedynie ‘deweloperów’. Ci drudzy nie maja czasu zastanawiać sie nad tym problemem bo w końcu trzeba coś zrobić ze strugą płynącej gotówki. Zatem, po co ja o tym piszę?

Alfred Wierusz-Kowalski (1849 – 1915)

Alfred Wierusz-Kowalski. Ride in the twilight

Obraz o niespotykanej poświacie i odblaskach.

Warto poczytać co piszą o Wieruszu durnie z Lempertz, opierając sie zresztą na (nie)sławnej książce H. P. Bühlera: Jäger, Kosaken und polnische Reiter. Josef von Brandt, Alfred Wierusz von Kowalski, Franz Roubaud und der Münchner Polenkreis, 1993, przetłumaczonej kropka w kropke później na polski język:

While some of his less complex and accomplished paintings are sometimes signed “J. Konarski”, in this work “Ride into Twilight” he wrote out his full name “A. Wierusz-Kowalski”.

Takie porównanie Alfreda Wierusza-Kowalskiego do J. Konarskiego wynika z bezkrytycznej pomyłki autora tej książki (Bühlera), potem powielanej zarówno w Niemczech jak też w Polsce. Jak dobrze poszukać w katalogach internetowych ‘najznakomitszych’ polskich domów aukcyjnych to w identyczny sposób opisywano jeszce tam niedawno prace nieistniejącego Konarskiego by uzyskać wyższe ceny, porównywalne do cen prac Wierusza. Domy aukcyjne, czy to polskie czy też niemieckie, zatrudniają głównie młodzież bez głębszej wiedzy która nie potrafi generalnie myśleć a w szczególności myśleć krytycznie. Błąd raz popełniony przez jedna osobę będzie powielany przez innych… aż może kiedyś kolejni dyplomowani historycy uznają, że tak musi już być skoro większość tak twierdzi. Opinia zbiorowa jest czasami ważniejsza od opinii jednostki. Przykro zatem czytać w katalogu dobrej firmy Lempertz takie bzdury. Wiem, że firma ta czasami pyta ekspertów o opinie, gdy domowi eksperci są niepewni. W przypadku tej pracy Wieusza żadnej wątpliwości autorstwa oczywiście nie ma. Powstał jednak niesmak bo tombak Konarskiego to nie złoto Werusza.

Obraz osiagnął dobra cenę (240,000 euro) lecz jest to zaledwie 1/6 ceny jednej z pracy Ewy Juszkiewicz ($1,500,000) z ubiegłego roku. Zabawne, nieprawdaż?

Lot 2181. Alfred von Wierusz-Kowalski, Ride in the twilight. Oil on canvas. 100 x 80 cm. Signed lower right: A. Wierusz-Kowalski. Provenance: Galerie Keul, Wiebaden – Private collection Germany. Literature: H, P. Bühler: Jäger, Kosaken und polnische Reiter. Josef von Brandt, Alfred Wierusz von Kowalski, Franz Roubaud und der Münchner Polenkreis, 1993, Abb. 14. Estimate 100,000 – 140,000 euro. Lempertz. 11/18/23. Sold 240,000 euro