Lot 204. Tamara de Lempicka 1898 – 1980. Le turban gris I, signed LEMPicKA. (upper right), oil on canvas, 30.6 by 25.2cm., 12 by 10in. Framed: 52.5 by 46.5cm., 20⅝by 18¼in. Painted in 1945. Provenance: Private Collection, Italy (acquired from the artist in 1945). Thence by descent to the present owner in 1992. Literature: Gabriele Mandel, La Pittrice Tamara de Lempicka, La Mandragora, Milan, 1957, illustrated on the coverMarc Vaux, Fonds . Lempicka, Paris, 1972. G. Bazin & H. Itsuki, Tamara de Lempicka: The Myth of the Portrait, Tokyo, 1980, no. 9: . Literaure: Alain Blondel, Tamara de Lempicka: Catalogue Raisonné, 1921-1979, Lausanne, 1999, no. B.254, illustrated p. 333. Alain Blondel, Tamara Lempicka Online Catalogue Raisonné, www.delempicka.org, no. B.254 (accessed 16th January 2023). Exhibited: Paris, Galerie André Weil, Hélène Gallet et Tamara de Lempicka, 1955 (titled Jeune fille au turban), illustrated on the cover of the catalogue. Estimate 200,000 – 300,000 GBP. Sotheby’s. 03/02/23. Sold 571,500 GBP (bp)
Kobieta w turbanie i dwie martwe Tamary Łempickiej natury były licytowane w Sotheby’s. Pierwszy z obrazów raczy mnie swoją plastycznością, prostotą i urodą modelki – został sprzedany za ponad pół miliona funtów. Nieco późniejsza bardzo prosta martwa natura z owocami w białej wazie z ażurowymi ozdobami to wartość ćwierć miliona funtów. Nieco późniejsza i ‘płaska’ re-edycja tego obrazu miała stosunkowo małe zaintersowanie. Tamara Łempicka króluje na rynkach światowych i reklama jej prac jest niepotrzebna. Jej prymat próbuje zakłócić Ewa Juszkiewicz, która dość słabym kopiowaniem klasycznego malarstwa, bez mocnego sponsora byłaby chyba niezauważona na światowych rynkach.
Tamara Lempicka.Pomme, raisins I
Lot 248. Tamara de Lempicka 1898 – 1980. Pomme, raisins I, signed LEMPiCKA (upper right), oil on canvas, 30.7 by 40.6cm., 12 by 16in. Framed: 52.5 by 62.6cm., 20⅝ by 24⅝in. Painted circa 1952. Provenence: Private Collection, Italy (acquired from the artist in 1955). Thence by descent to the present owner in 1992. Literature: Alain Blondel, Tamara de Lempicka: Catalogue Raisonné, 1921-1979, Lausanne, 1999, no. B.318, illustrated p. 365. Alain Blondel, Tamara Lempicka Online Catalogue Raisonné, www.delempicka.org, no. B.318 (accessed on 16th January 2023). Estimate 100,000 -150,000 GBP. Sotheby’s. 03/02/23. Sold 254,000 GBP (bp)
Tamara Lempicka.Pomme, raisins II
Lot 203. Tamara de Lempicka 1898 – 1980. Pomme, raisins II, signed T.LEMPiCKA. (upper right), oil on canvas on board, 30.5 by 40.5cm., 12 by 16in. Framed: 33.2 by 43cm., 13⅛ by 16⅞in. Painted circa 1958. Provenence: Private Collection, Italy (acquired from the artist in 1960). Thence by descent to the present owner in 1992. Published: Alain Blondel, Tamara de Lempicka, Catalogue Raisonné 1921-1979, Lausanne, 1999, no. B.347, illustrated in colour p. 387. Literature: Alain Blondel, Tamara Lempicka Online Catalogue, Raisonné, www.delempicka.org, no. B.374 (accessed 17th January 2023). Estimate 30,000 0 50,000 GBP. Sotheby’s. 03/02/23. Sold 40,640 GBP ((bp)
Bardzo dużo rysunkowych współczesnych śmieci jest na rynku uzurpujących sobie nazwisko Tamary Łempickiej. Ten rysunek z aukcji w Hiszpanii na bardzo dokładna proweniencję, historię sprzedaży i historię wystawienniczą. W 2015 roku ten rysunek został sprzedany w Chrrstie’s za 8,750 GBP. Obecnie jest dużo drożej.
Lot 35168311. TAMARA DE LEMPICKA (Warsaw, Poland, 1898 – Cuernavaca, Mexico, 1980). “Tête de femme”. Pencil on paper. Signed and dated: ‘Lempicka 1928’ in the bottom right corner. 30 x 23 cm; 85 x 78 cm (frame). Provenance: – Galerie Alain Blondel, Paris.- Millon & Associés, 25 March 2005, lot 451. – Christie’s London, 26 June 2015, lot 705. – Private collection, Madrid. Exhibitions: – “Tamara de Lempicka. Queen of Art Deco”, Palacio de Gaviria, from 5 October 2018 to 24 February 2019. Curated by Gioia Mori for Arthemisia. Bibliography: – Alain Blondel, “Tamara de Lempicka. Catalogue Raisonné, 1921-1979”, Ed.Acatos, 1999, no. A.115, rep. b/w. p. 461. – Gioia Mori, “Tamara de Lempicka. Queen of Art Deco”, Arthemisia Books, 2018. Colour rep. page. 75. Estimate 38,000 – 40,000 €. Setdart. 03/13/23. Not sold
Tamara Lempicka. Étude pour le “Portrait d’Ira Perrot
Lot 87. Tamara de Lempicka 1898 – 1980. Étude pour le “Portrait d’Ira Perrot”, stamped LEMPICKA. (lower right), pencil on paper, 19,5 x 12,5 cm; 75/8 x 47/8 in. Executed in 1930. Provenant d’une Collection Particulière Européenne. Galerie Alain Blondel, Paris. Private collection, Spain (acquired from the above in 1984). Literature: Alain Blondel, Tamara de Lempicka, Catalogue raisonné, 1921-1979, Lausanne, 1999, no. A.130, illustrated p. 467. Gioia Mori, Tamara de Lempicka : The Queen of Modern, Milano, 2011, no. 105, illustrated p. 354. Exhibited: Tokyo, Bunkamura Museum of Fine Arts & Hyogo, Hyogo Prefectural Museum of Art, Tamara de Lempicka et son époque, 2010, no. 31, illustrated in the catalogue p. 85. Paris, Pinacothèque de Paris, Tamara de Lempicka : la Reine de l’Art déco, 2013, no. 58, illustrated in the catalogue p. 155. Estimate 25,000 – 35,000 euro. Sotheby’s. 12/05/22
Potrafię zadowolić się drobnymi pracami wielkich artystów. Obecnie nawet te drobne są już bardzo drogie. Spośród trzech prac Tamary Łempickiej z rynku, ten rysunek z najlepszych jej czasów cenię wyżej od właśnie sprzedanego abstrakcyjnego i zimnego oleju, chyba niewiele, w moich oczach, wnoszącego do jej rozwoju i twórczości. Poniżej, w Dorotheum mamy widok pokoju hotelowego, obraz niewielkich rozmiarów, z którego dałoby się ‘wyciąć; kilka znakomitych martwych natur i tak go widzę.
Tamara Lempicka. Chambre d’hôtel
Lot 22. Tamara de Lempicka (Warsaw 1898–1980 Cuernavaca /Mexico). Chambre d’hôtel, c. 1951, signed, oil on canvas, 56 x 48 cm, framed. Provenance:Galleria Bonaparte, Milan, European Private Collection. Exhibited:Montecatini Terme, Da de Chirico a Fontana – Gli anni d’oro di Montecatini Terme, 27 September – 3 November 2002, exh. cat. p. 127 and 223. Milan, Tamara de Lempicka, Palazzo Reale, 5 October 2006 – 14 January 2007, exh. cat. no. 58, p. 166–167 with ill. Paris, Tamara De Lempicka, La Reine de l’Art Déco, Pinacothèque de Paris, 18 April – 8 September 2013, exh. cat. pp. 212–213 with ill. (with wrong dimension). Turin, Tamara de Lempicka, Palazzo Chiabalese, 19 March – 6 September 2015, Verona, Palazzo Forti, 20 September 2015 – 31 January 2016, exh. cat. Madrid, Tamara de Lempicka. Reina del Art Déco, Palacio de Gaviria, 5 October 2018 – 5 May 2019. Literature:A. Blondel, Tamara de Lempicka, catalogue raisonné 1921–1979, Acatos, Lausanne 1999, no. B 301, p. 359 with ill. (with wrong dimension). Estimate: 150,000 – 200,000 euro. Dorotheum. 11/29/22. Sold 278,000 euro
Tamara Lempicka. Composition abstraite bleue et noire
Lot 877. TAMARA DE LEMPICKA (1898-1980). Composition abstraite bleue et noire, stamped with signature ‘T.DE LEMPICKA’ (lower right), oil on canvas, 19 1/8 x 12 7/8 in. (48.6 x 32.7 cm.). Painted circa 1953. Provenance: Estate of the artist. By descent from the above to the present owner. Literature: A. Blondel, Tamara de Lempicka: Catalogue raisonné, 1921-1979, Lausanne, 1999, p. 369, no. B.328 (illustrated in color). Estimate $30,000 – 50,000. Christie’s. 11/19/22. Sold $138,600
Pośród najrozmaitszych współczesnych bezwartościowych odbitek prac Tamary Łempickiej, z sygnaturami córki, wnuczki lub prawnuczki, ze stemplami wyciskanymi suchym tłokiem, certyfikatami autentyczności, etc, czyli szmelcu wycenianego w Polsce do równowartości 10,000 € pojawiła się na aukcji we Francji perełka w postaci oryginalej akwatinty artystki, wykonanej w latach 30-tych, sygnowanej i numerowanej osobiście przez nią, jedna z 200 sztuk wtedy wykonanych. W tym roku Tajan sprzedał jeden jej egemplarz a w 2018 roku Christies sprzedało inny za $10,000. Trzeba kupić teraz we Francji (egzemlparz nie jest co prawda w najlepszej kondycji; róg trochę zalany i praca nieco spłowiała przez słońce)…ale to jest oryginalna akwatinta Łempickiej a poza tym w Polsce będzie dużo drożej skoro szajs komputerowy jest tam wyceniany w galeriach i na aukcjach na 10K euro.
Lot 83. Tamara de Lempicka (1898-1980). The Polish woman. 1933. Aquatint. Sight: 285 x 370 mm. Printed in colors. Good proof on chine applied on vellum, numbered and signed in pencil. Strong oxidation and moisture rings in the lower part of the subject. Margins. Edition of 200 proofs. Framed. Estimate 5,000 – 6,000 €. Nicolas Nouvelet Commissaire-priseur. 11/08/22. Sold 14,000 euro
Tamara Lempicka. Portrait de Romana de la Salle, 1928
TAMARA DE LEMPICKA 1898 – 1980. Portrait de Romana de la Salle, oil on canvas, 45 ⅞ by 28 ¾ in. 116.5 by 73 cm. Executed in 1928. Estimate $10,000,000 – 15,000,000. Sotheby’s. 11/14/22. Sold $14,112,500
Aż trzy oleje Tamary Łempickiej za aukcjach w Sotheby’s. Wycena od dziesięciu milionów dolarów poprzez połowe tej wyceny a skończywszay na kto wie bo trzeba wysłać pytanie do domu aukcyjnego. Czyżby martwa natura jest równie wysoko wyceniona jak portret? Nie wydaje mi się. Czy kolejny rekord zostanie pobity?
Tamara Lempicka. Mains et fleurs, signed Lempicka
Tamara de Lempicka 1898 – 1980. Mains et fleurs, signed Lempicka. (lower left), oil on canvas, 9⅞ by 12⅜ in., 25 by 31.5 cm. Executed circa 1949. Estimate upon request. Sotheby’s 11/15/22. Sold $277,200
Tamara Lempicka. Portrait inachevé d’une femme en costume russe traditionnel,
Lot 52. Tamara de Lempicka 1898 – 1980. Portrait inachevé d’une femme en costume russe traditionnel, oil on canvas, 81,2 x 60 cm; 32 x 23⅝ in. Painted circa 1923-24. The authenticity of this work has been confirmed by Alain Blondel. Literature: Tamara de Lempicka, The Queen of Modern (exhibition catalogue), Complesso del Vittoriano, Rome, 2011, fig. 6 illustrated p. 24 (titled The Russian Dancer). Estimate 300,000 – 500,000 €. Sotheby’s. 10/25/22. Sold 403,200 euro
Tamara Łempicka. Portrait de jeune femme,, ca 1934
Prawdziwy rysunek Tamary Łempickiej z lat 30-tych XX wieku. Na rynku pełno jest rysunków, które rzekomo wykonała ta artystka. W takich przypadkach proszę nie liczyć na tzw. niespotykane odkrycie – są to mniej lub bardziej udane falsy. Bez 100% proweniencji nie ma szans na kupno jej prawdziwego rysunku. Przy tej okazji przypominam po raz kolejny, że w Polsce nadal sprzedaje się współcześnie wykonane plakaty na papierze prac tej artystki w cenie prawdziwego rysunku. Niedowiarkom radzę popatrzeć na aukcję mojego ulubionego Sopockiego Domu Aukcyjnego z dnia 28 września (lot #1).
Lot 102. Tamara de Lempicka (1898-1980). Portrait de jeune femme, signé ‘T. de Lempicka’ (en bas à droite), signed ‘T. de Lempicka’ (lower right), pencil and estompe on paper, 8 7/8 x 6 1/2 in. Executed: circa 1934. Provenance: Acquis en mars 1984. Exhibited: Paris, Néo Parnasse, XIIe Salon des Tuileries, 1934, p. 65, no. 1206 (titré ‘Dessin’). Estimate 10,000 – 16,000 €. Christie’s. 10/04/22. Sold 22,000 euro
Lot 24. Tamara de Lempicka 1898 – 1980. Femme à la robe jaune, signed TAMARA LEMPICKA and T. Lempicka and dated New York 1929 (on the reverse), oil on canvas, 31 ½ by 47 ¼ in. 80 by 120 cm. Executed in New York in 1929. Provenance: Galerie du Luxembourg, Paris (acquired from the artist). Adam Hogg, Paris (acquired from the above in July 1972). Christie’s New York, 4 May 2005, lot 59 (consigned by the above). Acquired at the above sale by the present owner. Literature: Franco Maria Ricci & Giancarlo Marmori, Tamara de Lempicka, Parma, 1977, p. 129,; illustrated in color (titled Woman in Yellow); Giancarlo Marmori, Tamara de Lempicka, Milan, 1977, p. 133, illustrated; Giancarlo Marmori, Tamara de Lempicka: The Major Works of Tamara de Lempicka 1925 to 1935, Milan, 1978, p. 61, illustrated (titled Femme en jaune); Germaine Bazin and Hiroyuki Itsuki, Tamara de Lempicka, Tokyo, 1980, p. 6; Giles Néret, Tamara de Lempicka 1898-1980, Cologne, 1993, p. 69, illustrated in color (titled Dame in Gelb); Ellen Thormann, Tamara de Lempicka, Ph.D dissertation, Berlin, 1993, no. 10 Alain Blondel and Unno Hiroshi, Tamara de Lempicka Tokyo, 1997, no. 29, p. 75, illustrated ; Alain Blondel, Tamara de Lempicka: Catalogue raisonné, 1921-1979, Lausanne, 1999, no. B.127, p. 213, illustrated in color; Exh. Cat., London, Royal Academy of Arts and Vienna, Kunstforum Wien, Tamara de Lempicka: Art Deco Icon, 2004-05, p. 24; Patrick Bade, Tamara de Lempicka, New York, 2006, pp. 108-09, illustrated in color; Exh. Cat., Rome, Complesso del Vittoriano, Tamara de Lempicka: The Queen of Modern,2011, p. 352, illustrated in color (titled Woman in Yellow). Exhibited: Paris, Galerie du Luxembourg, Tamara de Lempicka de 1925 à 1935, 1972 (not listed in the catalogue); Musée des Beaux-Arts d’Hiroshima, Tamara de Lempicka, 1997, p. 75, no. 29, illustrated; Paris, Musée de Montparnasse, Elles de Montparnasse, 2002
W odstępie kilku dni będą licytowane trzy prace Tamary Łempickiej na rynkach zachodnich oraz jeden bękart w polskim Art in House. Najdroższa i chyba najlepsza to oczywiście Kobieta w żółtej sukni w Sotheby’s, wyceniona na 5-7 milionów dolarów (Desa Unicum śni pewnie o takiej możliwości wystawienia u siebie ale do tego domu aukcyjnego tej klasy prace Łempickiej nie trafiają). Konkurencyjna Christie’s ma małą i tanią martwą naturę z karafką. Praca ta jest udekorowana różnymi wystawami i publikacjami książkowymi lecz nie jest sygnowana, a raczej jest ostemplowana sygnaturą artystki. Trzecią martwą naturę wystawił paryski Ader z bukietem kwiatów położonych na otwartej książce. Praca ta ma centyfikat autentyczności wystawiony przez córke artystki.
Szczytem bezczelności jest natomiast wystawienie na sprzedaż w warszawskim Art in House tzw. inkografii znanej pracy artystki Autoportret w zielonum Bugati. Bezczelność polega na wycenie tego papierowego komputerowego toaletowego wydruku na 25,000 – 35,000 złotych. Proszę sobie poczytać coś o inkografiach i ich wycenach, wykonanych pod okiem żyjącego artysty i sygnowanych przez niego: https://rynekisztuka.pl/2012/09/11/co-wiemy-o-inkografii/. W przypadku Art in House, mamy doczynienia z oszustwem i szukaniem przez tę instytucję głupiego klienta. Być może firmie tej pomyliły się zera, tj, o dwa za dużo. Inaczej mówiąc do Art in House przylgnie wkrótce nazwa Fart in Hause i proszę sobie samemu przetłumaczyć z języka angielskiego słowo ‘fart’ (znaczenie zupełnie inne od polskiego fart). Chętnie sprzedam (F)Art in House 100 egz. takich wydruków po 500 złotych sztuka. Żałosna w tym wszystkim jest zmowa jakiej ulegają polskie domy aukcyjne propagujące i dość dobrze sprzedające tego typu śmiecie. Przoduje w tym oczywiście Sopocki Dom Aukcyjny, który również wystawił taki bullshit Łempickiej w nadchodzącym katalogu. Walczę z tymi oszustwani od jakiegoś czasu ale na niewiele to się zdaje bo zawsze znajdą się idioci z kasą uważający się za znawców sztuki oraz oszuści, samowolnie nazywającymi się historykami sztuki, sprzedający takie śmiecie.
Tamara Lempicka. La carafe Louis-Philippe
Lot 890. TAMARA DE LEMPICKA (1898-1980). La carafe Louis-Philippe, stamped with signature ‘T. DE LEMPICKA’ (lower right), oil on canvas, 13 7⁄8 x 10 3⁄4 in. (35.3 x 27.4 cm.) Painted in 1923. Provenance: Estate of the artist. Acquired from the above by the present owner. Literature: G. Mori, Tamara de Lempicka: Parigi, 1920-1938, Florence, 1994, p. 106, no. 7 (illustrated). A. Blondel, Tamara de Lempicka: Catalogue raisonné, 1921-1979, Lausanne, 1999, p. 104, no. B.28 (illustrated in color). Exhibited: Milan, Bottega di Poesia, Tamara de Lempitzka, November-December 1925, no. 8. Pinacothèque de Paris, Tamara de Lempicka: La Reine de l’art déco, April-September 2013, p. 111, no. 13 (illustrated in color). Turin, Palazzo Chiablese and Verona, Palazzo Forti, Tamara de Lempicka, March 2015-January 2016, p. 108, no. 7 (illustrated in color). Estimate $25,000 – 35,000. Christies. 05/14/22. Sold $80,000
Tamara Lempicka. Bouquet de chardons au livre ouvert
Lot 40. Tamara de LEMPICKA (1898-1980). Bouquet de chardons au livre ouvert, vers 1927. Huile sur toile. Non signée. 16 x 22 cm. Provenance : Collection particulière, Paris 7e. Bibliographie : Alain Blondel, Tamara de Lempicka : Catalogue raisonné, 1921-1979, Lausanne, Éditions Acatos, 1999, n° B.92, reproduit p. 169. Un certificat de Madame Kizette de Lempicka Foxhall, fille de l’artiste, en date du 3 avril 1989 sera remis à l’acquéreur. Estimate 25,000 – 30,000 euro. Ader. 05/13/22
Autoportret (53/100 by (F)Art in House
Lot 4. Tamara ŁEMPICKA (1898-1980). Autoportret (53/100), inkografia, papier, 58 x 43 cm. Cena wywoławcza: 15 000 zł. Estymacja: 25 000 – 35 000 zł. Art in House. 05/27/22
Lot 158. TAMARA DE LEMPICKA (1898–1980). LA POLONAISE. Aquatinte en couleurs sur papier. Signée et numérotée 93/200. Épreuve insolée, quelques rousseurs. Aquatint in colors on paper; signed and numbered 93/200, 34 X 26,5 CM • 13 3/8 X 10 3/8 IN. Estimate 6,000 – 8,000 euro. Tajan. 05/03/22
Przedstawiam państwu dwie ‘odbitki’ prac Tamary Łempickiej. Pierwsza to liryczna akwatinta o tytule ‘Polka‘, wykonana przez artystkę osobiście lub pod jej okiem, za jej życia, w ilości 200 sztuk. Każda z nich jest ręcznie sygnowana przez artystkę oraz każda jest ręcznie numerowana. Powstały one w latach 30-tych XX wieku. Cena estymacyjna we francuskim domu aukcyjnym Tajan powinna zostać pobita, choćby z tego względu, że te oryginalne akwatinty Łempickiej lądują w Polsce i są tam wyceniane chyba powyżej 100,000 PLN. Kolekcjoner powinien uprzedzić handlarza i kupić we Francji bo potem będzie płakał i będzie od niego próbował odkupić w Polsce, niezależnie czy handlarzem jest osoba fizyczna, czy też dom aukcyjny. Po co przepłacać i tworzyć dodatkową inflację? Handlarz też człowiek ale mógłby wziąć się do murowania domów i też by dobrze zarobił. Rzucam hasło: więcej murarzy a mniej handlarzy!
Druga praca Łempickiej jest z rynku polskiego. Wielokrotnie pisałem o podobnych sprawach i raz jeszcze muszę wrócić by wykazać parszywośc tego procederu.
Tamara Łempicka. Andromeda. Kopia na papierze (167/175)
Otóż Sopocki Dom Aukcyjny wystawił na sprzedaż (aukcja 30 kwietnia 2022, lot 24) plakat współczeście wydrukowany, przypuszczam, że w latach 90-tych, przedstawiający kopię atrakcyjnej pracy Tamary Łempickiej ‘Andromeda‘ namalowanej w latach 30-tych. Udział samej artystki w wydruku tej papierowej kopii jest dokładnie zerowy, artystka już nie żyła i nie miała żadnego wpływu na proceder córki, Kizette. Kizette Lempicki postanowiła sobie dorobić na boku zlecając wydrukowanie na drukarce, z użyciem pewnie dobrego atramentu i dobrej jakości papieru, szereg kopii różnych prac matki z lat 30-tych. Te policzyła, ponumerowała, podpisała swoim nazwiskiem, przyłożyła suchą pieczęć ze swoim nazwiskiem i zaczęła je sprzedawać jako certyfikowane przez nią wydruki. Uchodzą te wydruki drukarkowe jako dzieło artystyczne, za które nawet pobierana jest opłata autorska (ca 5% od wartości sprzedaży). Sprawdziłem, że można zlecić druk identycznej jakości kopii i kosztuja one do $500. Też drogo ale jak ktoś ma kaprys to czemu nie.
Kopie te, synowane przez córkę i drukowane wspołcześnie, krążą po rynku i docierają do Polski. Są tam sprzedawane od czasu do czasu najczęściej przez Polswissart, Desę-Unicum a także, jak obecnie, przez Sopocki Dom Aukcyjny. Te bezwartościowe z punktu kolekcjonerskiego wydruki wyceniane są do 70,000 złotych i są nawet sprzedawane bo spotyka się nieustannie jakieś zagubione osoby, oszołomione nazwiskiem artystki oraz zaufaniem do znanego z prasy domu aukcyjnego. Pisałem o tym parszywym procederze polskich domów aukcyjnych już wielokrotnie. Tym razem widzę, że Sopocki Dom Aukcyjny rzucił na rynek jeden z takich wydruków z kolejną bezczelną wyceną 50,000 złotych. Jakby nie patrzeć, przy dzisiejszym kursie jest to ok. $12,000 lub ok 11,000 euro. Każdy ma prawo wyrzucić w błoto własne pieniądze jeśli robi to ze świadomością wyrzucania. Warto przeliczyć, że za 50,000 złotych można kupić np. prawie 6 uncji czystego złota, tj. prawie 200 gramów (obecny kurs 1$=4.28 zł; 1 oz Au = $1,950).
Jak porównać subtelną akwatintę Tamary Łempickiej, wycenioną 6,000 – 8,000 euro do współczenej odbitki je pracy za 11,000 euro, świecącej się od tuszu jak psie klejnoty? Domy aukcyjne milczą i pozostaje mi tylko wyć lub machnąć ręką. To wycie kiedyś zaprocentuje, gdy domu aukcyjne potracą klientów lub ktoś im wytoczy proces o szarlataństwo. Głośno jest od czasu do czasu w polskiej prasie na temat niezwykłych aukcji i bicia cen. Krzyku jest wtedy dużo jeśli jakaś praca pobiła kolejny polski rekord. Dziennikarze walą w klawicze komputerów w amoku, bez pomyślunku – może niektórzy z nich są nawet na pasku domów aukcyjnych. Jakoś, żaden z dziennikarzy nie chce napisać o tych ciemnych stronach działalności, o oszukaństwach, przekrętach i zastraszaniu tych, kótrzy mają inne zdanie.
Kilka razy już pisałem o tych dokładnie odbitkach Kizette Łempickiej. Raz nawet opinię wyraził w tej sprawie p. Maciej Jakubowski, Prezes .Stowarzyszenia Antykwariuszy i Marszandów Polskich. Zacytuje fragment jego listu (moje wytuszczenia): https://polishartcorner.com/2022/03/02/tamara-lempicka-1898-1980-60/ :
„ (…) Reasumując – obecność na rynku i sukcesy sprzedażowe prac takich jak wspomniane odbitki prac Tamary Łempickiej nie wynikają ze spisku czy zmowy rynkowej, a głównie ze słabego wyedukowania sporej części klientów polskiego rynku sztuki. Proponowałbym skupienie się na rzetelnym informowaniu i edukowaniu czytelników o niskiej wartości kolekcjonerskiej tego typu prac oraz o zagrożeniu utratą ich wartości ze względu na sporą podaż z zachodnich rynków. Sama obecność tego typu prac w katalogach aukcyjnych nie jest żadnym wykroczeniem – są tam głównie ze względu na aktualny, spory popyt, który rychło może przeminąć. Tego typu sytuacja będzie już indywidualną, etyczną odpowiedzialnością każdego antykwariusza czy domu aukcyjnego przed klientami którzy dokonali tego typu zakupów.”
Mamy zatem:
Słabe wyedukowanie społeczeństwa
Niską wartość kolekcjonerską
Zagrożenie utraty wartości
Etyczną odpowiedzialność każdego antykwariusza czy domu aukcyjnego przed klientem
Nikt mi chyba nie zarzuci, że nie staram się wyedukować.
Wnoszę, p. Prezes rozumie brak koszerności tego procederu lecz wini za to słabo edukowanych klientów, którzy kupując ten szmelc zostaną oszukani a antykwariusz czy dom aukcyjny będzie nosił w swoim garbie jedynie etyczną odpowiedzialność. Trudno znać się na wszystkim i zazwyczaj polegamy na uczciwości drugiej strony. To tyle. Z utęsknieniem czekam na wynik sprzedaży tego gówna (Andromedy na papierze) za 50,000 złotych w Sopockim Domu Aukcyjnym. Jak sie pojawi nowe to nie omieszkam napisać.
Mało mi znane oblicze Tamary Łempickiej. Cenę tego obrazu podrasuje polski rynek.
Lot 19. Tamara de Lempicka Polish/Russian, 1898-1980. Abstract Composition in Blue, circa 1963. Signed Lempicka (ll). Oil on canvas. 36 x 24 inches (91.4 x 61 cm). Provenance: Enrique de la Medina-Caraza, acquired from the artist in 1970. Private collection, 1989. Sale, Gallery 68, Toronto. Literature: Alain Blondel, Tamara de Lempicka, Catalogue Raisonné 1921-1979, Lausanne, 1999, no. B. 460, p. 411. The Collection of Dr. Thomas Chua. Estimate: $3,000 – $5,000. Doyle. 04/05/22
Lot 245. Tamara de Lempicka 1898 – 1980. Roses, signed LEMPiCKA (lower right), oil on board, 22 by 27cm., 8⅝ by 10⅝in. Framed: 40.6 by 48cm., 16 by 18⅞in. Painted circa 1938. Estimate 80,000 – 120,000 GBP. Sotheby’s. 03/03/22. Sold 163,800 GBP
Martwa natura Tamary Łempickiej ze znakomitą proweniencją, historią wystawową, obraz wstawiony do katalogu prac wszystkich artystki, etc, etc. Dlaczego tak nisko praca ta jest wyceniona? Jest mała wymiarami, ciemna w kolorystyce i w dodatku jest to być może już schyłkowe malowanie artystki w stylu art deco. Tak to sobie tłumaczę.
Dla odwrócenia uwagi czytelników proponuje przyjrzeć sie poskiemu rynkowi prac lub ‘prac’ Tamary Łempickiej, gdzie zdesperowane domy aukcyjne starają się sprzedać komputerowe wydruki plakatowe jej wczesnych i bardzo dobrych prac za cenę do 50,000 złotych. Tego procederu dopuszcza się obecnie na aukcji 16 marca Sopocki Dom Aukcyjny plakatem „Autoportret w zielonym Bugatti” (cena wyjsciowa 30,000 zł i wycena 40,000 – 50,00 złotych).
Autoportret w zielonym Bugatti. Plakat nakład 400 sztuk
Zwracam uwagę na opis: serigrafia barwna, papier, 81 x 63 cm zadruk, sucha pieczęć l.d.: TAMARA de LEMPICKA, numerowana l.d.: 389/400, p.d.: PUBLISCHED BY DK ART. PUBLISCHING INC. / PRINTED BY KOLIBRI ART STUDIO. INC. Dołączony certyfikat córki artystki Kizette Łempickiej. Córka artystki już nie żyje, żyją tylko ceny wydmuchane w SDA. Czy ktoś da się tam nabrać? Na pewno tak. Tyle, że kupujący, jak już otrzeźwieje po zakupie, to będzie przeklinał SDA jak teraz świat przeklina Putina. Dodam, że Dom Aukcyjny Libra sprzedał 28 lutego plakacik tej samej pracy, bez suchej pieczęci, za jedyne 1,500 złotych i nie mam zastrzeżeń do tej sprzedaży bo to jest sprzedaż plakatu. Zatem, odcisk suchej pieczęci Kizette Łempickiej jest warty w SDA aż 48,500 złotych. Córuś Tamary łempickiej napracowała się bardzo bo przystawiła aż 400 pieczęci do tego ogromnego nakładu. Zapracowała ciężko na ten chleb i pewnie nadwyrężyłą sobie rękę od przyciskania.
Inny przekręt widzimy w sławnym Polswiss Art gdzie inny plakacik, ‘Dziewczyna z mandoliną’, będzie licytowany 15 marca z wyceną 25,000 – 30,000 złotych. Wg opisu jest to: serigrafia, papier, 98 x 60 cm ed. 153/195, sygn. p.d. pieczęcią TAMARA de LEMPICKA ed. l.d.: 153/195 (praca posiada certyfikat córki artystki Baronessy Kizette de Łempickiej). Dodam, że czasmi do nazwiska córki artystki dpodaje się tytuł ‘baronessa’ co brzmi bardzo poważnie i zdecydowanie podwyższa cenę czegokolwiek.
Dziewczyna z mandoliną. Nakład 195 sztuk
Jak widać, polskie domy aukcyjne nie ustaliły między sobą wycen komputerowych wydruków. Za ten sam papier i tusz drukarski płaci się w Polsce od 30,000 do 50,000 złotych. Czy ludzie nabiorą rozsądku i zaczną traktować te domy aukcyjne tak jak domy aukcyjne ich traktują, tj. jak idiotów? Wielkorotnie już pisałem na ten temat, szargam świętość domów aukcyjnych i ….cisza. Nawet pozwu sądowego Pampkin stamtąd mi nie przyniesie. Widać kto ma rację.
Jako parszywy żart domów aukcjnych dodam, że spodziewają się one dodatkowo opłaty droit de suite za te plakaty. Oryginalne prace wykonała Tamara Łempicka w latach 30-tych XX wieku, plakaty wykonane zostały pod koniec XX wieku i teraz oczekuje się, że te plakaty to rewelacyjna sztuka warta dodatkowych 5%. Co na to domy aukcyjne, co na to Stowarzyszenie Antykwariuszy i Marszantów Polskich z nowym presesem z którym niedawno korespondowałem? Czy to nie jest oszustwo jadące na tym pierwszym plakatowym oszustwie? Zakończę ten paragraf cytatem Franciszka Starowieyskiego: “Myśle że praw do wynagrodzenia nie powinni mieć spadkobiercy. To z reguły hieny, które żerują na przodkach“.
Na marginesie plakaciarstwa Tamary Łempickiej dodam jeszcze, że proceder ten ma się całkiem dobrze w Polsce: Desa Unicum sprzedała od grudnia 2021 do chwili obecnej aż trzy podobne bullshity od 35,000 do 50,000 złotych. Witamy na giełdzie papierów (bez)wartościowych)!
Odpowiedź Prezesa Stowarzyszenia Antykwariuszy i Marszandów Polskich
Szanowny Panie,
Mając na uwadze komentarze pojawiające się na Pańskim blogu oraz wierząc w jego szeroki zasięg wśród miłośników polskiej sztuki chętnie odniosę się do poruszonych kwestii. Mam nadzieję, że uda mi się to uczynić w możliwie krótki i zwięzły sposób – prosiłbym zatem o opublikowanie pełnej treści przesłanej dzisiaj wiadomości.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że w tej formie dyskusji nie do końca odpowiada mi forma całkowitej anonimowości moich adwersarzy, ponieważ zazwyczaj zachęca ona do agresywnego zaostrzania dyskursu i obniżania wartości merytorycznej wypowiedzi jedynie po to by wyładować rozmaite frustracje. W tej kwestii liczę na właściwą moderację z Pana strony.
Proponowałbym również, aby nie używał Pan analogii do aktualnej, międzynarodowej sytuacji politycznej, a zwłaszcza do bestialskich posunięć rosyjskiego dyktatora. Tego typu porównania są w mojej ocenie daleko nie na miejscu.
A teraz odnosząc się do poruszonych kwestii:
Stowarzyszenie Antykwariuszy i Marszandów Polskich nie jest regulatorem rynku, nie decyduje o tym kto może działać na polskim rynku ani czym ma handlować. Od lat edukujemy uczestników polskiego rynku sztuki i staramy się propagować dobre praktyki – nie możemy jednak negować wysokonakładowych edycji sitodruków ze względu na ich niską unikatowość czy też fakt, że są to prace o charakterze czysto dekoracyjnym. To jest rola wolnego rynku, wspartego odpowiednią edukacją i krytyką artystyczn
Kwestia droit de suite (będącego pewnym, szczególnym rozwinięciem prawa autorskiego) jest w tym przypadku dość jednoznaczna w obrębie interpretacji obowiązującej ustawy o prawie autorskim – do momentu upłynięcia 70 lat od śmierci artysty nikt w zgodzie z prawem nie może samodzielnie powielać dzieł artysty bez zgody jego spadkobierców (czyli np. drukować czegokolwiek z wykorzystaniem np. dzieł Tamary Łempickiej), a spadkobiercy mają prawo pobierać opłatę droit de suite od każdej odsprzedaży tego dzieła. Nie antykwariusze stworzyli to prawo w Polsce – mogę zapewnić jedynie, że będziemy pierwsi w działaniu jeśli pojawi się szansa na jego uchylenie bądź zawieszenie. Aktualna sytuacja w tym obszarze rynku jest pokłosiem bardzo aktywnego i agresywnego działania kancelarii prawnych reprezentujących rodziny najbardziej znanych artystów, których prace osiągają relatywnie najwyższe ceny.
Reasumując – obecność na rynku i sukcesy sprzedażowe prac takich jak wspomniane odbitki prac Tamary Łempickiej nie wynikają ze spisku czy zmowy rynkowej, a głównie ze słabego wyedukowania sporej części klientów polskiego rynku sztuki. Proponowałbym skupienie się na rzetelnym informowaniu i edukowaniu czytelników o niskiej wartości kolekcjonerskiej tego typu prac oraz o zagrożeniu utratą ich wartości ze względu na sporą podaż z zachodnich rynków. Sama obecność tego typu prac w katalogach aukcyjnych nie jest żadnym wykroczeniem – są tam głównie ze względu na aktualny, spory popyt, który rychło może przeminąć. Tego typu sytuacja będzie już indywidualną, etyczną odpowiedzialnością każdego antykwariusza czy domu aukcyjnego przed klientami którzy dokonali tego typu zakupów.
z serdecznym pozdrowieniem
Maciej Jakubowski Prezes Stowarzyszenia Antykwariuszy i Marszandów Polskich
(03/04/22)
Moja odpowiedź:
Szanowny Panie,
Dziekuję Panu za wyważoną replikę. Blog jest czytany, ale jak do tej pory moja krytyka spotyka się z mizernym odzewem. Większość i czytelników woli milczeć a domy aukcyjne ignorują PAC.
Anonimowość blogu ma swoje złe i dobre strony. Szanuję życzenia czytelników i nie publikuję ich danych. Również sam pozostaję anonimowy i na ten temat kiedyś już wymienialiśmy listy. Dodam, że jako moderator blogu nie dopuszczam wulgarności, choć mnie samemu cisną się złe słowa na podstawie własnych obserwacji lub informacji od czytelników. Celowo też obecnie użyłem określenia ‘putynizacji’ mając na uwadze w tym przypadku bezczelne wciskania bezwartościowych i wtórnych plakatów Tamary Łempickiej na polski rynek. Jest to brutalny proceder i bardzo bezwzględny.
Dobrze rozumiem wartość różnych sitodruków, akwatint, etc wykonanych i sygnowanych osobiście PRZEZ artystę. Te wykonane po śmierci artysty przez jego (jej) potomków uważam, że wartości nie mają. Rynek jest rzeczywiście wolny i można sprzedawać co się chce i za dowolną cenę. Jednak powinny istnieć jakieś dobre obyczaje hamujące wycenę wtórnych plakatów na poziomie 50,000 – 60,000 złotych. To nie są niskonakłowe obiekty (400 egz.!), choć mogą mieć wartość dekoracyjną, np. do biura czy na peron stacji kolejowej. Ich wycena to kwestia braku uczciwości domu aukcyjnego i dość chamskiego szukania klienta z portfelem lecz bez znajomości tego tematu. Nie chę być jedynym edukatorem w tej sprawie bo Związek, któremu Pan przewodzi mógłby coś opublikować. Moje opinie można ignorować lecz opinia Związku którego Pan jest Presesem będzie miałaby zupełnie inną wartość.
Skłaniam się do opinii, że w Polsce opłata droit de suite jest kolejnym podatkiem, który jest wkładany na barki kupującego. Proszę mi podać przykłady w jaki sposób rodzina spadkobierców np. Kossaków otrzymała te opłaty. Ciekaw jestem statystyk które by stwierdziły ile pieniędzy z tego tytułu zostało ściągnięte z rynku w ubiegłym roku lub w roku 2020 a ile z tego zostało przekazane rodzinom artystów. Być może ma Pan dotęp do tych danych bo ja nie mam i nie potrafię ich odszukać. Skoro jest takie prawo i antykwartiusze go przestrzegają to niech panuje przejrzystość. Trudno mi jednak zgodzić się by nazwać ‘dziełem artystycznym’ drukarkowy wydruk kopii pracy (namalowanej olejem 90 lat temu) na ‘specjalnym jakości’ papierze, z użyciem atramentu. O tym właśnie pisałem.
Warto podyskutować w punkcie trzecim. Pozostaje mi jedynie zapytać jak do tego doszło i dochodzi, że ci co sprzedają ‘niskiej wartości kolekcjonerskiej tego typu prace, o zagrożeniu utratą ich wartości’ cały czas prowadzą ten proceder? Żaden z dziennikarzy piszący w zachwytach o wspaniałości polskiego rynku antykwarycznego, o znakomitych inwestycjach, nie wspomnina o tych lub podobnych przekrętach. Tych dokonuje Sopocki Dom Aukcyjny, Desa-Unicum, Polswissart (ostatnie przykłady), czyli domy aukcyjne chwalące się przybliżaniem polskiej sztuki społeczeństwu i rzekomo działające dla niego dobra. Wydaje mi się, że pewien ‘spisek’ istnieje wsród tych domów by promować badziewie dla własnego jedynie zysku, bez oglądania się na dobro zagubionego klienta. Jest to rzeczywiście legalne ale równocześnie nietyczne i wzbudzające jedynie moje głębokie obrzydzenie. Pisze Pan, ‘Proponowałbym skupienie się na rzetelnym informowaniu i edukowaniu czytelników o niskiej wartości kolekcjonerskiej tego typu prac oraz o zagrożeniu utratą ich wartości ze względu na sporą podaż z zachodnich rynków’. Proszę mi zatem powiedzieć co innego ja (Polish Art Corner) robię? A może myśli Pan o podjęciu przez Stowarzyszenie Antykwariuszy i Marszandów Polskich takiej akcji uświadamiającej? Jeśli tak, to chętnie użyczę przykładów publikowanych na blogu od dziewięciu już lat i chętnie nawiążę owocną współpracę. Mam też i inne w zapasie, nadesłane mi przez czytelników. Proszę nie rozgrzeszać domy aukcyjne za ich grzechy i zwalać winę na słabo wyedukowanych klientów. Myślę, że z ‘etycznej odpowiedzialności przed klientami’ antykwariusze i domy aukcyjne śmieją się głośno i do rozpuku. Zbliża się Wielkanoc i widzę już jak stoją w kolejce do konfesjonałów.
Z wyrazami szacunku,
Polish Art Corner (03/05/22)
Szanowny Panie,
poniżej mój komentarz do zamieszczonego w imieniu SAiMP na pańskim blogu tekstu.
“Reasumując – obecność na rynku i sukcesy sprzedażowe prac takich jak wspomniane odbitki prac Tamary Łempickiej nie wynikają ze spisku czy zmowy rynkowej, a głównie ze słabego wyedukowania sporej części klientów polskiego rynku sztuki. Proponowałbym skupienie się na rzetelnym informowaniu i edukowaniu czytelników o niskiej wartości kolekcjonerskiej tego typu prac oraz o zagrożeniu utratą ich wartości ze względu na sporą podaż z zachodnich rynków. Sama obecność tego typu prac w katalogach aukcyjnych nie jest żadnym wykroczeniem – są tam głównie ze względu na aktualny, spory popyt, który rychło może przeminąć. Tego typu sytuacja będzie już indywidualną, etyczną odpowiedzialnością każdego antykwariusza czy domu aukcyjnego przed klientami którzy dokonali tego typu zakupów.”
W nawiązaniu do powyższej opinii wypada, poruszyć następujące kwestie.
To, że istnieje wolny rynek nie znaczy, że istnieje przyzwolenie na nadużycia. To, że prestiżowe instytucje nie reagują, bo wolą stać po stronie bogatych właścicieli domów aukcyjnych i najbogatszych spekulantów, nie jest dla mnie zaskoczeniem. Lepiej przecież pić dobrego szampana w eleganckich wnętrzach podczas wernisaży i eventów. Lepiej być uznanym w towarzystwie tzw. krytykiem i bić brawo sztuce ponowoczesnej, sitodrukom wypuszczanym na rynek przez prawnuki, którzy artystę widzieli w najlepszym wypadku na czarnobiałej fotografii. Ale potrzebują pieniędzy, co jest najlepszym na świecie powodem i przyczyną tej chucpy. To nawet większy pic niż sztuka ponowoczesna, żeby wykonać bowiem postmodernistyczny bohomaz, trzeba przynajmniej ruszyć ręką, kupić płótno, wylać farbę, zadbać o „przychylność” krytyków. W przypadku tych odbitek wystarczy powiedziałbym „chęć szczera pieniędzy zarobienia”. Chciałbym znaleźć w poczytnych magazynach opinie zacnych członków SAiMP na temat nieetycznych zachowań, niekorzystnych zjawisk na rynku sztuki. Chciałbym znaleźć ślady wywieranej na czołowe domy aukcyjne presji w relewantnych kwestiach. Jakieś ostrzeżenia przed bańką na rynku sztuki. Chciałbym rzec „lećmy” jednak… nikt nie wola.
Niestety wszystkie podmioty tej układanki popadły w samozadowolenie, rozkładając ręce w bezradności i rownocześnie zacierając ręce – na myśl o kolejnych rekordach i sukcesach aukcyjnych. Pieniądz lubi ciszę, nie wolno krytykować własnego środowiska zawodowego.
Istotnie tak to już jest, że skoro instytucje prestiżowe, tzw. krytycy, dziennikarze branżowi – nie reagują, „prości”kolekcjonerzy biorą sprawy w swoje ręce. Na skromnych blogach, trafnie i merytorycznie punktują patologie i nadużycia. Nie są bowiem zepsuci, nie są częścią układu branżowego i stać ich – podobnie jak gospodarza tego blogu – na niezależność i obiektywizm.
To są dwa wyznaczniki tego blogu i wielu publikujących tu autorów. Po pierwsze niezależność. Nie należymy do zacnych stowarzyszeń, nie zarabiamy na nakręcaniu rynkowego szału, nie piszemy płatnych artykułów, nie utrzymujemy się z tego co spada z „pańskiego stołu” wielkich domów aukcyjnych. Wydajemy prywatnie zarobione środki na malarstwo i rzeźbę. Tylko tyle i aż tyle.
Jesteśmy też obiektywni bo stać nas na obiektywizm. Mamy swoje zawody i jakieś tam sukcesy finansowe. Nie jesteśmy w żaden sposób powiązani z domami aukcyjnymi zawodowo, kapitałowo, towarzysko. Możemy bez obaw o reakcję kolegów ze środowiska opiniować fakty.
I takie też są nasza opinie, proste i czytelne: sprzedawanie za duże pieniądze odbijanego chłamu w pięknych wnętrzach domu aukcyjnego – nie zwiększa wartości wewnętrznej tego chłamu. nadal jest to beznadziejna praca. Tak jak ustawienie autobusu miejskiego w salonie Ferrari nie czyni z tego pojazdu Ferrari. Jest to mistyfikacja obliczona na łatwy zarobek rzecz jasna. Po drugie spekulowanie dziełami sztuki, podbijanie cen poprzez ustawione aukcje, manipulowanie popytem i podażą, jest nie do utrzymania w długim terminie. Ostatecznie rynek zweryfikuje te ceny. Parafrazując Warrena Buffeta zobaczymy, kto pływał nago. Spodziewam się, że większa część tego basenu (a może bagna) zostanie bez majtek. Mało tego, okaże się, że wielu nawet nie pływało ale chodziło po dnie basenu ruszając dla niepoznaki rękami. Ale „rynki finansowe” czyli spekulanci powiązani z domami aukcyjnymi zarobią w tym czasie ogromne pieniądze, poprzez umiejętne „wypłukiwanie złota z powietrza”.
Podsumowując, sugerowałbym nieśmiało zacnemu SAiMP więcej samokrytyki.