
Lot 490017. Setkowicz, Adam (Krakau 1876 – 1945 Krakau), winterliche Szene, Bauern mit Pferdeschlitten vor ihren Hütten, Aquarell, links u. sign. 32 x 49 cm, Farben etwas ausgeblichen, unter Glas gerahmt, Gesamtgröße 34,6 x 51,5 cm. Strating €120. Auktionshaus Saarbrücken. 08/02/25. Sold €400
W okresie wakacyjnym zaglądałem oczywiście do katalogów zagranicznych lecz niewiele zdało się z nich skorzystać pod kątem znaczących poloników. Szeroko dyskutowany na blogu „Krakus na koniu’”, wykonany ze srebra w pracowni Karola Czaplickiego, z ceną wyjściową €3,400 został sprzedany za €6,500, (https://polishartcorner.com/2025/07/04/karol-czaplicki-krakus-na-koniu-rzezba-w-srebrze-wg-juliusza-kossaka/). Ta jednostkowa rzeźba wykonana w srebrze warta była uwagi, choć nadal nie jest wiadomo, kto ją wymodelował, na czyje zlecenie oraz w jaki sposób i kiedy znalazła się akurat w Niemczech. Wiele pytań a do tej pory same hipotezy zamiast odpowiedzi. Trzeba czekać.
Celowo obecnie przedstawiam małą akwarelę Adama Setkowicza z aukcji w Niemczech, która została wczoraj sprzedana za €400 euro. Jak widać amatorów na tę pracę było chyba sporo bo przy tak niskiej cenie wyjściowej postęp centy to ok 20 euro – była walka. Obraz wygląda na prawdziwy, scena z wyjazdu na polowanie niczym się nie wyróźnia spośród innych prac tego malarza. Zatem co w niej takiego ciekawego, że zdecydowałem się o niej napisać. Nie jest nią posucha aukcyjna lecz list od jednego z czytelników i historia zakupu przez niego innego obrazu Setkowicza w warszawskiej galerii/domu aukcyjnym. Celowo nie podaję nazwy tej galerii jak też drugiej, krakowskiej, o ktorej będzie dopiero mowa. Czytelnik zdecydował się kupić akwarelę Setkowicza i po licytacji naszły go wątpliwości czy ta praca nie jest przypadkiem falsyfikatem. Uważam, że zawsze dobrze zacząć od małej i niedrogiej wpadki i na niej się czegoś nauczyć niż od dużej, drogiej. Czytelnik zwrócił uwagę, że akwarela wygląda jakby ją wczoraj Adam Setkowicz namalował – tak dobrze została zachowana. Dodatkowo zaobserwował znaki wodne na papierze, który okazał się firmy francuskiej.
Czytelnik miał wątpliwości odnośnie autentyczności i zwrócił się o opinię do warszawskiech ekspertów. Ci ustnie niegatywnie ocenili tę pracę. Pisemnej opinii jednak nie udzielili, gdy dowiedzieli się w której to warszawskiej galerii ta praca zostałą kupiona oraz gdy dowiedzieli się, że do Warszawy zawędrowała z dość znanej krakowskiej firmy galeryjno-aukcyjnej oraz, że ma stamtąd tzw. „Potwierdzenie autentyczności”. Środowisko galerników i ‘ekspertów’ jest dośc wąskie i nikt z nikim nie chce zdzierać z powodu byle Setkowicza skoro kilka lat temu nikt się nie wychylił w sprawie tzw. Rubensa.
Podaję poniżej część fotokopii tego „potwierdzenia autentyczności” aby uwrażliwić czytelników blogu na pułapki jakie czekają na początkujących kolekcjonerów oraz na bezwzględność tych galerii/domów aukcyjnych gotowych sprzedać każdy szajs. Celowo na razie nie pokazuję fotografii tej akwareli oraz nie podaję nazw tych firm z Warszawy i z Krakowa licząc, że czytelnik odzyska swoje pieniądze. Dużego smaku daje tej pracy nie tylko opinia pani mgr historii sztuki lecz jej pieczątka z napisem HISTORYK SZTUKI. Krakowska firma dobrze wie jak wyglądają prawdziwe oswiadczenia prof. Kazimierza Buczkowskiego wystawiane poad pół wieku temu w Krakowie (np. https://polishartcorner.com/2025/05/26/stanislaw-zukowski-1873-1944-45/). Takie oświadzczenie składało się z opisu przedmiotu orzecznia z jego wymiarami, techniki malarskiej oraz opinii rzeczoznawcy, Proszę zatem wczytać się w opinię pani magister odnośnie akwareli Setkowicza. Zawiera jedno zdanie opinii oraz długi i zupełnie niepotrzeby życiorys artysty. Jest doprawdę cyniczne, że ta znana krakowska firma zatrudnia taką ‘ekspertkę’ i pozwala sygnować jej bezwartościowe opinie na druku firmowym. Gotów jestm opublikować całą kartke tego orzeczenia z nazwiskami i nazwą firmy ale obawiam się, że dojdzie wtedy do zbędnej pyskówki.

Wniosek z tego jest taki, że galerie polskie nadal wprowadzają na rynek falsyfikaty i czekają na frajerów. W Polsce nie da się o tym procederze pisać bo będzie zaraz sprawa sądowa o długim i kosztownym procesie, Będą też grożby. Zobaczymy co z tej konkretnej sprawy wyniknie.
Niektórzy czytelnicy gotowi są obśmiać ten wpis wobec nastania kolejnej ‘ministry’ Kultury i Dziedzictwa Narodowego, która lubi siedzieć na murku i pić tam piwo. Plany ewakuacji wybranych dóbr kultury na wypadek wojny zostały już powzięte. Zacząłbym od natychmiastowej ewakuacji p. ministry.












