Artystka sporo wystawiała w okresie międzywojennym – były to portrety, martwe natury, akty, sceny rodzajowe. Obecnie zaledwie kilka jej prac było licytowanych (kwiatowe martwe natury i portrety) bez dużego wzięcia. Pokazany wyżej akt pochodzi z około 1925 roku.
Rubens z Desy-Unicum (2022) i Rubens z PolswissArt (2023)
Na portalu artinfo.pl ukazało się podsumowanie wyników sztuki w Polsce w 2023 roku. Warto zapoznać się z przedstawioną statystyką i przypomnieć sobie fotografie wysoko sprzedanych prac. https://artinfo.pl/artinformacje/artinfo-pl-oglasza-wyniki-rynku-sztuki-za-2023-rok. Sam lubię analizować wyniki statystyczne i cenię sobie wysiłek autora artykułu. Wybrałem z podsumowania celowo jedno ze zdań na temat Rubensa bo słusznie zauważono, że:
„Po raz kolejny w ostatnich kilku latach w czołówce sprzedaży pojawia się obraz kojarzony z pracownią Petera Paula Rubensa.”
Została w tym zdaniu świadomie lub nieświadomie ukryta prawda bo te dwa obrazy mogły kojarzyć się rzeczywiście z pracownią Rubensa lecz jedynie we snach, zarówno we śnie Desie-Unicum w 2022 roku oraz we śnie Polswiss Art w 2023 roku. W rzeczywistości obraz Rubensa z Desy został już opisany w Corpus Rubenianum jako KOPIA, natomiast ten sam los, spodziewam się, czeka obraz z Polswiss Art. Trudno zrozumieć te dwie sprzedaże (jeśli w rzeczywistości do nich doszło) i dlatego może dla wyjaśnienia zacytuję ze źródła zagranicznego dość mocną sugestię:
“Sometimes, the provenance of the funds can be more critical than the provenance of the art.”
Sprzedaż sztuki na aukcjach w Polsce została podliczona przez artifo.pl na 437 milionów złotych, czyli nieco ponad 100 milionów dolarów. Zainteresowanie polskich klientów malarstwem i rzeźbą w ostatnich latach mamy zatem na stabilnym poziomie, co cieszy. Przy okazji warto porównać wynik ten ze światową sprzedażą. Otóż, roczna sprzedaż aukcyjna sztuki na rynkach światowch rośnie bardzo powoli, ok 3% rocznie, i w 2022 roku wynosiłą około 68 miliardów dolarów. Innymi słowy, polski rynek stanowi mniej niż 0.2% rynku światowego.
To co psuje polski rynek antykwaryczny w oczach zachodu to właśnie agresywne, bezrozumne, bardzo zachłanne na pieniądze próby wskoczenia na najwyższą półkę sztuki przy braku jej zrozumienia i braku wiedzy u antykwariuszy. Polska znajduje się na peryferium światowego rynku sztuki i długo jeszcze tam będzie – wiedza o oczywistych przekrętach rozpowszechnia się w tym biznesie z szybkością światła. Oczywiście rozumiem, że rynek aukcyjny na zachodzie ma około 300 lat a w Polsce zaczął rozwijac się 30 lat temu.
Przypuszczam, że te głośne rekordy cenowe na polskim rynku aukcyjnym to głównie wynik współpracy pracowników domów z bardzo, bardzo wąską grupą niezwykle bogatych klientów, inwestorów czy kolekcjonerów (może ta granica czasami się zaciera). Tak się też dzieje oczywiście na zachodzie, gdzie wielkie wyniki są wynikiem relacji pracowników domów z dużym kapitałem, również nielicznych klientów. Jednak, …wedle stawu grobla.
Czy pamiętacie państwo szum sprzed ok dwóch lat w polskim świecie sztuki na tle wprowadzania NFT-ów (non-fungible tokens) oraz entuzjazmu z tym związanego? Obecnie panuje cisza. Ci co zostali podpuszczeni artykułami o nadzwyczajnejnowej formie inwestowania w sztukę zostali z ptaszkiem z dłoni. Jaki będzie przekręt 2024 roku? Czekam z ciekawością.
Brakuje mi w posumowaniu zdania, że polski rynek antywaryczny przez kolejny rok nie przeprowadził żadnych reform. O to apeluje od lat Janusz Miliszkiewicz wołając na puszczy, np. w swoim noworocznym artykule w Parkiecie, reklamowanym również na stronach PAC. Ten brak reform może należałoby uwypuklić oraz nacisnąć na Stowarzyszeni Antykwariuszy i Marszandów Polskich o zwołanie (nadzwyczajnego?) zebrania na poruszane tematy. Te tematy są podane we wspomnianym artykule jak schabowe na talerzach. Może chociaż jeden punkt dałoby się zrealizować w tym roku?