Alfred Wierusz-Kowalski w cztery miesiące z USA do Sopockiego Domu Aucyjnego

Alfred Wierusz Kowalski. Beduin Camp

W styczniu tego roku opublikowałem wpis o interesującej proweniencji obrazu Alfreda Wierusza Kowalskiego ‘Beduin Camp’, który pojawił się na aukcji w USA. Było trochę dyskusji na temat tej pracy jak też tematów odpryskowych. https://polishartcorner.com/2023/01/02/alfred-wierusz-kowalski-1849-1915-69/. Obraz ten sprzedano w styczniu tego roku w małym domu aukcyjnym za $82,500 co z opłatami wyniosło ok $100,000 czyli wówczas ok. 450,000 złotych. Teraz mamy kwiecień i ta sama praca pojawiła sią na majowej aukcji w Sopockim Somu Aukcyjnym z wyceną 1,000,000 – 1,300,000 złotych wraz z niemal kilkustronnicową epistołą obcmokiwującą jej niezwykłość.

Pal sześć zawleczenie tego obrazu do Polski by sprzedać go z oczekiwanym 200% zyskiem. Jedni handlują kafelkami do łazienek z Włoch a drudzy pracami malarskimi z USA. Jest inna sprawa, trochę śmierdząca w tym wszystkim. Myślę o proweniencji zbudowanej przez SDA, konkretnie o ostatnim jego członie czyli:

‘2023 – kolekcja prywatna’

To już w moich oczach spora bezczelność by wmawiać stadom owiec, że obraz znalazł się w prywatnej kolekcji i kolekcjoner zdecydował się ją sprzedać. Obraz kupiony w styczniu w USA, pewnie w lutym znalazł się w Polsce i przez dwa miesiące ‘kolekcjoner’ zastanawiał się, czy ten obraz ‘pasuje’ mu do kolekcji czy też nie pasuje. Po krótkim namyśle zdecydował, że na nic peany na jego cześć i na nic opinia p. Elizy Ptaszyńskiej, na nic opinia Olgi Boznanskiej o artyście i na nic inne opinie o Wieruszu. Okazalo się, że najbardziej kolekcjonerowi pasują pieniądze do kolekcji. Ten obraz ‘kolekcjonerowi’ zupełnie nie pasował i postanowił go szybko sprzedać. Jest to przykład na fałszowanie proweniencji bo to to nie ‘kolekcjoner’ kupił do swojej kolekcji a handlarz na handel. Nie ma w tym nic złego tyle, że proszę pisać uczciwie: obraz kupił handlarz na handel i my go teraz sprzedajemy. Nie jest ważne czy tym handlarzem jest osoba fizyczna czy też może dom aukcyjny SDA.

Inna sprawa, błogosławiony to kraj w którym dom aukcyjny oferuje z 200% marżą obraz kolejnemu kolekcjonerowi. Skąd tacy kolekcjonerzy-kupcy się biorą? Dlaczego nie mogli kupić sami tego obrazu bez tej 200% marży, bezpośrednio z USA? Czy nie potrafią licytowac w języku angielskim (na pewno znalazłby się tłumacz za parę złotych)? Myślę, że to nie są kolekcjonerzy a ‘inwestorzy’, dla których obraz, tak jak dla domu aukcyjnego, to jedynie ‘towar’. Jeśli tak, to są głupimi inwestorami bo ta inwestycja będzie ich kosztowała 100 – 200% ceny amerykańskiej. Dobrze rozumiem, że kolekcja to rzecz płynna i prawdziwy kolekcjoner może wymieniać część swojej kolekcji zastępując innymi pracami i to jest proces naturalny. Który to kolekcjoner łapie pracę by ja natychmiast sprzedać? Czepiam się bo nie lubię gdy nadaje się słowom zupełnie inne znaczenie. Słowo ‘kolekcjoner’ w słowniku Sopockiego Domu Aukcyjnego oznacza zupełnie co innego. Trzeba pamiętać by nie pluć lub sikać pod wiatr.

Wiem z różnych źródeł, że polski urząd skarbowy zagląda na łamy Polish Art Corner. Ci urzędnicy szukający pieniędzy do opodakowania mają teraz podany czyściutki przypadek na podstawie którego ściągną PIT od owego ‘kolekcjonera’ czyli od tej transakcji będącej działalnością gospodarczą. Obraz był w posiadaniu ‘kolekcjonera’ przez mniej jak pół roku i teraz, zgodnie z przepisami, trzeba będzie od udanej transakcji zapłacić podatek dochodowy. Przykre to ale prawdziwe. Lepiej byłoby ‘kolekcjonerowi’ potrzymać pracę pół roku. Skoro tak znienawidził tego Wierusza po zakupie i natychmiast go sprzedaje to będzie musiał zapłacić podatek. Amen.

SŁOWNIK SDA:

Kolekcjoner to osoba fizyczna lub firma, która kupuła obiekt antykwaryczny (np. obraz Alfreda Wierusza-Kowalskiego i natchmiast próbuje go sprzedać z zyskiem