
Lot 19. CZESLAW WASILEWSKI (Poland, 1875-1947), also known by the name variants Ignacy or Franciszek Zygmuntowicz, a snowy Troika scene, oil on canvas laid down on Masonite, signed ‘F. Zygmuntowicz’ (lower right), UV clean, 13.75×19.25in., overall framed 17x23in. Opening Bid $600. Provenance: This painting has resided in the same family since the 1930’s, third generation acquired. Estimate $800 – 1,200. Leighton Galleries. 08/05/21. Sold $950
Wiele pomieszania z poplątaniem z tymi dwoma nazwiskami. Czy Czesław Wasilewski to Ignacy Zygmuntowicz? Zygmuntowicz nie mógł się zdecydować lub nie pamiętał czy jest Ignacym czy Franciszkiem bo sygnował obrazy i tak i tak. Z drugiej strony, Wasilewskiego prace są czasami identyczne jak prace Zygmuntowicza. Nic nie wiadomo o obu malarzach i chyba plecie się od lat bzdury na ich temat. Plotą te bzdury domy aukcyjne bo nikt nie może dotrzeć do krewnych obu artystów i nikt z ewentualnych krewnych się do nich nie przyznaje. W dodatku nikogo to nie interesuje prócz tych, którzy sprzedają prace sygnowane w taki czy inny sposób i powtarzają te bzdury o toższamości osób i podają nawet niezweryfikowane dane urodzenia i śmierci…ale jakoś pomiędzy tymi datami jest zupełnie pusto i tylko echo się odbija pomiędzy latami 1875 i 1947. Czy ktoś widział na oczy Zygmuntowicza czy Wasilewskiego? Czy pojawiły się te nazwiska w jakiś wspomnieniach, może jakieś fotografie? Zupełnie nic.
Sprawa jest bardzo prosta. Nie było ani Zygmuntowicza ani Wasilewskiego a był z krwi i kości artysta nazywający się Eligiusz Wacław Baranowski (1904 – 1997). Artysta terminował u Jerzego Kossaka, znał warsztat tej rodziny malarzy i malował w ich stylu. Mam dowód na to co piszę w postaci obrazów, prawie identycznych, jeden sygowany Zygmuntowicz a drugi Baranowski – ten sam pędzel, ta sama kolorystyka, JENO sygnatury inne: zmyślona i prawdziwa. Prosta to zagadka do rozwikłania jak się chce rozwikłać. Zapraszam historyków sztuki i wybitnych ekspertow zatrudnionych przez polskie domy aukcyjne do rozwinięcia tego tematu.

Lot 7297. Czeslaw Wasilewski (1875-1947), Polish painter. Horse-drawn carriage with sledge in a wide winter landscape, oil on canvas, signed lower right, small blemish lower right, 30 x 56 cm, framed 46 x 73 cm. Opening 500 euro. Historia Auktionshaus. 08/17-23/21. Sold 1,900 euro
Typowe dla polskiego rynku sztuki. Temat pomijany głuchym mileczeniem gdyż nikomu nie jest na rękę rozwikłanie tej kwestii. Domy aukcyjne, sprzedający i chyba kupujący są zadowoleni ze status quo (sądząc po rosnących cenach).
Te kilkaset płócien nie spadło chyba z księżyca? Wystarczy chyba ustalić kto, gdzie i kiedy je wprowadzał do obiegu. Jeżeli to artysta dwudziestowieczny to przecież żyje jeszcze przynajmniej drugie pokolenie właścicieli, a czasami i pierwsze.
Być może ma Pan rację, choć poziom wykonania poszczególnych obrazów jest jednak bardzo zróżnicowany.
Polskie domy aukcyjne wypromowały te dwa nazwiska, zarabiają krocie na setkach ich prac i nie będą zarzynały tych złotych kur. To jest oczywiste, że do korekty tam nie dojdzie. Z drugiej strony jak czytam i przytaczam po raz kolejny list jaki dostałem kiedyś z Desy na zupełnie inny temat, bo na temat sprzedaży u nich falsyfikatu pracy Adama Styki: (…)… proces weryfikacji, który przeprowadzamy, jest rozbudowany, czasami długotrwały, nad którym pracuje grono ekspertów.(…) [https://polishartcorner.com/2020/11/26/adam-styka-1890-1959-na-pewno-nie-nagel-niemcy-i-desa-unicum-polska/#comments], to chciałbym poznać nazwiska ich grona ekspertów by unikać w przyszłości ich fatygi.
Poziom prac jest rzeczywiście zróżnicowany. Trudno jednak oczekiwać dobrej formy artysty przez całe jego życie. Tak mogło być w przypadku prac Zygmuntowicza vel Wasilewskiego vel Baranowskiego. Wystarczy inny przykład: trzeba popatrzeć jak zaczynał Jerzy Kossak a jak skończył.