Nieliczni czytelnicy mojego blogu mieli zapewnie możliwość obejrzenia w tym roku wystawę w Muzeum Narodowym w Warszawie poświęconej twórczości Aleksandra Gierymskiego. Była tam wystawiona praca tego autora jaka wzbudziła moje szczególne zainteresowanie i o tej pracy (akwareli) będzie słów kilka. Praca tą jest Isola Tiberina jaka była pierwotnie licytowana w 2011 roku w domu aukcyjnym Skinner w USA:
http://www.liveauctioneers.com/item/8435004
Każde odnalezienie nowej pracy braci Gierymskich jest dużym wydarzeniem na polskim rynku i zwykle nie przechodzi bez echa w prasie krajowej. Tym razem było cicho bo nie był to olej a zwykła akwarela; poza tym praca pojawiła się w stosunkowo mało znanym bostońskim domu aukcyjnym Skinner. A może było coś jeszcze co nakazało milczeć o tej pracy? Towarzystwo kolekcjonerów polskiego malarstwa jest bardzo hermetyczne ale nosa nie można mu odmówić. W poszukiwaniach wszyscy węszą osobiście po internecie lub robi to za nich zaufany agent. Praca w Skinnerze została wyceniona na $800-1,200 a została sprzedana za młotkowe $10,000. Uradowany kolekcjoner lub hanlarz zawiózł prace tę do Polski (ciekawe czy zapłacił cło-vat czy też ukrył ją przed okiem celnika ale to jest zupełnie inny temat). Na marginesie, nie mam nic przeciw hanlarzon sztuki. Zarabiają na życie jak każdy inny tyle, że cieszą się z zarobionych pieniędzy a nie z obcowania ze sztuką.
Praca w Skinner nie miała proweniencji. Sam o to pytałem dom aukcyjny w 2011 roku i ten nie potrafił udzielić odpowiedzi poza zdawkowym ‘z kolekcji sprzedającego’. Jakiż to szlachetny kolekcjoner amerykański (może polskiego pochodzenia?) nie był świadomy posiadania prawie skarbu narodowego i nie potrafił odczytać nad podziw wyraźnej sygnatury? Kilka pytań cisnęło mi się wówczas a że jestem wyjątkowym sceptykiem (w morzu entuzjastów) zacząłem z boku obserwować losy tego obiektu od momentu udanej sprzedaży w USA. Raz jeszcze podkreślam, praca była bez proweniencji.
Cóż jeszcze prócz braku proweniencji dało sie zauważyć? Akwarela była bardzo pewnie namalowana i wg opisu katalogowego w Skinner (The Island Village/An Italian View) można od razu było odszyfrować, że tym widokiem jest wyspa na rzymskim Tybrze, tzw Isola Tiberina. Piękne to doprawdę ujęcie z dwiema łódkami stojącymi przy brzegu. Gierymski był w Rzymie? Był. Zatem wszystko w porządku. Czy aby na pewno wszystko w porządku? Oczami wyobraźni widzę Gierymskiego ustawiającego sztalugę nad Tybrem i malującego ten widok. A może malował w pracowni swojej (mieszkaniu?) mając przez oczami fotografię? Fe! Ten wielki malarz, szukający perfekcji prowadzącej go do obłędu, malowałby widok na podstawie fotografii? Własnej fotografii? Nie własnej fotografii a cudzej fotografii. Trzeba być doprawdę zakochanym w widoku wyspy by ją malować z fotografii a nie ‘z okna’. Pozwalam sobie na odrobinę szyderstwa w tak ważnej sprawie. Fotografem widoku z dwiema łódkami był Domenico Anderson (1854-1938), który zapewnie wydał książkę fotograficzną z widokami Rzymu zawierającą ten widok.
Później praca jego była rozpowszechniana w Rzymie w formie pocztówek. Kolekcjomerzy starych pocztówek mogą nawet teraz bez problemu kupić taką stara pocztówke np. na ebay (wystarczy w przeszukiwarce wystukać słowo Isola Tiberina; zachęcam do sprawdzenia, że nie kłamię).
Innymi słowy: schorowany, załamany psychicznie Gierymski będąc w Rzymie kupił książkę z fotografią Andersona i tę fotografię odmalował w akwareli. Kupiec kupił akwarelę i sprzedał turystom z Ameryki (to tak po krótce historia powstania pracy i jej proweniencji). To jest historia jaką wymyśliłem na poczekaniu o pracy kupionej za $10,000 (bez dodatku komisyjnego). Co dalej?
Akwarela pojawiła się wkrótce w Polsce na aukcji chyba w 2011 lunb 2012 roku w warszawskim domu aukcyjnym Agra-Art. O ile sobie przypominam, nie została tam wtedy sprzedana. Znalazła się potem w poaukyjnej galerii tego domu i w końcu pojawiłą się notatka o sprzedaży pracy. Przez dwa lata panowała cisza, aż w 2014 roku wypłynęla informacja Agry-Art o kilku pracach Gierymskiego sprzedanych tamże i wystawionych w Muzeum Narodowym. Mam ogromny szacunek do pracowników naukowych Muzeum Narodowego, na codzień obcujących z najlepszą polska sztuką, mających dostęp do informacji jakich zwykły śmiertelnik-kolekcjoner nie ma, mających ogromną wiedzę nagromadzoną przez lata. Patrząc z drugiej strony, są to jednak ludzie również mogący popełniac błędy (w dobrej wierze) i takich przypadków jest wiele, nie tylko w polskich muzeach ale tez w zagranicznych. Nie myślę nawet o spektakularnych sprawach przypisania fałszerstw konkretnemu autorowi ale o cichym usuwaniu falsyfikatów ze zbiorów muzeów zagranicznych, które to falsyfikaty ktoś kiedyś (specjalista) przyjął/wydał decyzję o zakupie. Takie sytuacje miały miejsce w przeszłości i będą w przyszłości.
Wracając jednak do pracy Gierymskiego Isola Tiberina to zauważyłem, że po zamknięciu wystawy w Muzeum Narodowym pojawiłą się ona ponownie w Agrze Art na nadchodzącej aukcji 12 października br.
http://www.agraart.pl/cgi-bin/obiekt.cgi?act=1&qt=1412604866&nr=19571
Czego nie znalazłem teraz w opisie katalogowym? Nie ma informacji o proweniencji z USA (Skinner), nie ma informacji o poprzedniej nieudanej sprzedaży w tym domu aukcyjnym (2012?). Co zatem jest w opisie? Jest informacja o proweniencji z wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie, jest informacja, że Gierymski posługiwał się aparatem fortograficznym, jest bardzo zaowoalowana informacja o fotograficznym atlier braci Alinarich. Czego nie ma w opisie? Łatwej do odnalezienia fotografii Domenico Andersona, jaką ewentualnie na papierze powielił Gierymski. Ta fotografia jest kluczowa by uzupełnić proweniencję i ważna dla potencjalnego klienta. Brak informacji o tysiącach włoskich pocztówek z tym samym widokiem. Dlaczego ukrywa się te fakty? Odpowiedź ciśnie się sama ale by nie zosatać zawleczony do sądu grodzkiego zostawię tę odpowiedź na końcu języka. To właśnie mnie rozsierdziło.
Można oczywiście posądzić mnie o złą wolę i próbę zaszkodzenia pracy malarskiej wielkiego polskiego malarza, o brak szacunku do pracowników MN, którzy przyjęli tę pracę na wystawę, niechęci do Agry-Art za brak precyzyjności w opisie, etc. Może jednak jedynie pragnę uczulić innych, że nie wszystko o czym się pisze selektywnie w katalogach MUSI być prawdą, że trzeba zawsze wątpić i zastanawiać się przy zakupach dzieł sztuki.
Być może akwarela Gierymskiego (ślicznie sygnowana by nie było wątpliwości co do autorstwa) jest prawdziwa. Czy jednak moje watpliwości mogą być uzasadnione? Sam nie wiem po czyjej stronie jest racja i dlatego tym się dzielę. Uważam jednak, że tej pracy dorobiono w Polsce selektywną, wątpliwą i kulawą proweniencję bo nie napisano wszystkiego. Podawanie selektywnie wybranych informacji zaszkodzi i zasieje tylko jeszcze więcej wątpliwości u potencjalnych kupujących.


Doskonale zbadana analiza. Wnioski nasuwają sie same.
Może pewnego dnia Agra-Art zaproponuje Panu/ Pani pracę.
Ciekawa analiza, na mnie argumenty robią wrażenie
A co Pan powie na temat Jana Cybisa prezentowanego na tej samej aukcji?
http://www.agraart.pl/nowe/object.php?idd=19658&aid=302&off=84&curr=PLN
Prowiniencja jest bogata, ale proszę zobaczyć na inne obrazy tego autora sprzedawane w Agra Art.
http://www.agraart.pl/nowe/artists/cybis-jan-polska-agra-art-aukcje-obrazy-antyki.html
jest nawet obraz o podobnej tematyce
http://www.agraart.pl/nowe/object.php?curr=PLN&idd=17398&aid=271
Nie komentuję prac jakie ukazują sie w polskich domach aukcyjnych a jedynie za granicą. Poza tym, nie chciałbym byc posądzony o walkę z Agrą-Art lub z innym krajowym domem aukcyjnym bo takiej walki nie prowadzę. Tak się złozyło, że komentowałem pracę Gierymskiego z racji wcześniejszej aukcji w USA i obecne braku rzetelnego opisu na stronach Agry. Można było ten obraz opisać ze wszytskimi detalami i nie byłoby problemu a tak czuję smród. Generalnie, również unikam listów z prośbą o opinię konkretnych prac bo od tego są rzeczoznawcy w Polsce jacy powinni brać odpowiedzialność (finansową) za swoja radę/opinię. Pozdrawiam.