Stefan Bakałowicz (1857 – 1947)

Stefan Bakałowicz. Rzymianka zapalająca lampkę, MCMII (1902)

Wykorzystując obecny marazm rynkowy przeglądałem relacje o różnych niedawnych wystawach i napotkałem na informację o wystawie w Galerii Tretiakowskiej w Moskwie, która odbyła się w 2022 roku. Tytuł wystawy „Za przykładem bogów” nawiązywał do płótna Henryka Siemiradzkiego, które było przedmiotem kilku jego replik. Podejrzewam, że na tej wystawie pokazano późniejszą kopię płótna z Narodowej Galerii w Erewaniu w Armenii bo dwie inne znajdują się we Lwowie oraz w Użhorodzie, są też chyba znane i inne repliki autorskie. Oprócz Siemiradzkiego wystawione były na tej wystawie płótna również innych polskich artystów znajdujące się w rosyjskich muzeach lub w muzeach byłych republik ZSRR, Wilhelma Kotarbińskiego oraz Stefana Bakałowicza. Ci trzej wymienieni polscy artyści uważani są w Rosji za przedstawicieli rosyjskiej akademickiej szkoły malarstwa, czemu dziwić się nie należy. Wśród prezentowanych prac odnalazłem jedną, której od dawna nieskutecznie szukałem, choć jej nie znałem lecz byłem równocześnie przekonany, że istnieje. Była to praca Stefana Bakałowicza, którą można zatytułować Rzymianka zapalająca lampkę na domowym ołtarzu (fotografia powyżej).

Inny obraz pod tym tytułem pojawiał się kilkukrotnie w latach 2019-2020 na zachodnich aukcjach i zawsze schodził pokonany: https://polishartcorner.com/2020/09/09/stefan-bakalowicz-1857-1947-10/.

Władysław Bakałowicz. Roman Woman Lighting a Lamp by the Home Altar, 1906(?), chyba MCMXI (1911)

Obraz ten miał aż dwie ekpertyzy rosyjskich ekspertow i one na niewiele mu pomogły – automatycznie narzuca się podobieństwo do ekspertyz Rubesa z Polswiss Art. Warto przyjrzeć się obu obrazom, porównać je by zrozumieć dlaczego ten ‘wędrownik’ z aukcji z niemieckiego Hampla i MacDougalls nie został sprzedany. Nie chce mi się wierzyć w tak gwałtowny spadek formy malarskiej Stefana Bakałowicza w przedziale zaledwie 10 lat. Pozostaje inne wytłumaczenie. Tak to czasami się dzieje z pracami malarskimi, których proweniencji nie da się wytłumaczyć. Warto też pamietać, że czasami rosyjscy eksperci czytają ze zdziwieniem w prasie o swoich rzekomo napisanych ekspertyzach.